poniedziałek, 8 maja 2017

Czarnolas , Kazimierz Dolny 30 kwiecień i1 maj 2017 roku

Miał być długi dziewięciodniowy weekend, a zrobił się tylko dwudniowy. Sobota 29 kwiecień późne popołudnie, jadę  w kierunku Kazimierza Dolnego. Mijam Opoczno, czas na nocleg. Śpię na parkingu między stacją benzynową a barem. Przed barem pełno rzeźb w drewnie.

Rano ruszam  dalej  po drodze mijam drogowskaz Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie. Decyzja krótka wracam,  jeszcze tam mnie nie było.




Drzwi ( z blachy ), które pozostały ze spalonego dworku poety.

Dawna gra tryk trak.



Kilka zdjęć z muzeum:
Portret Jana Kochanowskiego namalowany na portrecie Cara Rosji


Pamiątki ze statku MS Jan Kochanowski


 Kaplica wybudowana w miejscu spalonego dworku Jana Kochanoawskiego


Pomnik w miejscu, gdzie stała lipa, pod którą poeta pisał.

Po zwiedzeniu muzeum jadę  dalej. W Kazimierzu nawigacja mówi,że  jestem na miejscu, miał być kemping a jest ogromny parking. Zawrócić nie ma jak,  jadę  więc dalej przez miasteczko,  mijam  rynek główny i skręcam w boczną uliczkę. Wszędzie  parkingi, ludzi więcej niż na Krupówkach w Zakopanem. Uprzejmy pan proponuje 20 złoty za dobę na błotnistym parkingu, uprzejmie mu dziękuję, ale odmawiam. Zatrzymałem policjantów i pytam się jak dojechać do tego kempingu , tłumaczę, że nawigacja powiedziała, że jestem na miejscu, a kempingu nie ma. Policjant wytłumaczył ,że muszę wrócić i za parkingiem skręcić w prawo. Tak zrobiłem, ale ta ulica też była zapchana samochodami, jazda na styk. Ale udało się. Kemping praktycznie pusty. Późny obiadek i odpoczynek.

 Hotel Kazimierz Wielki w nocy

 Rano idę zwiedzać Kazimierz. Z głównej drogi skręcam w Norowy Dół, jest to lessowy wąwóz, jeden z kilku wąwozów w Kazimierzu.





 Po wyjściu z wąwozu trafiam na tablicę informacyjną. Szkoda że taka nie stoi w miejscu w którym wchodziłem do wąwozu. Po krótkim spacerze dochodzę do zamku i wieży.

Widok na zamek od strony wieży.

 Zamkowy dziedziniec.

 Widok  na Wisłę.

 W dali widać wieżę.


 Wisła.

Widok z zamku na Kazimierz.

Po zwiedzeniu zamku udaję się na wieżę. Po odstaniu w kolejce oraz po przeciskaniu się z osobami schodzącymi z wieży docieram na jej szczyt.  Trud wejścia rekompensują widoki. 


Widok na zamek i Kazimierz. 

Po zejściu idę na rynek. Zamek z dołu.


 Kamieniczki na rynku.

 Żywe rzeźby.

Chcę zobaczyć synagogę w Kazimierzu. Informacja turystyczna-tu powinni wiedzieć, bo jak pytałem się ludzi na ulicy nikt nie wiedział. Pan z informacji tak mi wytłumaczył, że i tak  nie wiedziałem w którą stronę mam iść. Pytam się o mapkę, jest ale za 7 zł ( w Sandomierzu mieli za darmo ).
Idę, szukam, w końcu z jakiejś galerii wychodzi pani z kubkiem kawy ( zapachniało oj zapachniało ) pytam się o synagogę. Uprzejma pani mówi:" Idzie pan za mną" i podprowadziła mnie pod sam budynek. Okazało się, że przechodziłem koło niego, ale wejście jest od strony podwórka.

 W synagodze sklep dla wyznawców judaizmu, oraz wystawa starych zdjęć:  Żydzi w Kazimierzu.

 Dorożka na rynku.

 Góra Trzech Krzyży.

 Zamek od strony Wisły.

Spichlerz.

Wracam na kemping i co zastaję? Cały kemping zastawiony samochodami. Czułem się jakbym stał na parkingu pod Auchanem, lub innym marketem. Po porostu właściciele wpuścili na tren kampingu samochody osobowe. Po obiedzie i przy pomocy usłużnych kamperowców  jakoś wyjechałem. Wyjazd  do Kazimierza Wielkiego jest mimo małego zgrzytu na kempingu uznaję za udany. Mała uwaga dla osób które wybierają się do Kazimierza Dolnego-jedźcie, ale nie w weekendy i święta, bo ludzi jest bardzo dużo.